niedziela, 29 grudnia 2013

Palenica i Trzy Kopce. Niestety, nie Pilsko... tym razem... [28/12/2013]

Na zamknięcie sezonu 2013 postanowiliśmy z dziećmi wejść na Palenicę (1343 m), kolejny szczyt z naszej listy TOP 20 Beskidu Żywieckiego.

Po długich dyskusjach trasa miała uwzględnić zimowe wejście na Pilsko i przejście na Trzy Kopce słowackim szlakiem niebieskim czyli miała wyglądać następująco:
Sopotnia Wielka >> Hala Miziowej >> Pilsko >> Hala Rysianka >> Sopotnia Wielka.

Niestety silnie wiejący halny oraz zachmurzenie na Pilsku pokrzyżowały nasze plany. Zdrowy rozsądek wziął górę i widząc niesprzyjające warunki pogodowe zrezygnowaliśmy z wejścia na Pilsko i zdecydowaliśmy się na przejście z Hali Miziowej na Rysiankę polskim szlakiem czerwonym. Dzięki temu główny cel wyprawy- zdobycie Palenicy i tak został osiągnięty.

Ostatecznie nasza trasa wyglądała więc następująco:

Trasa:

  1. Sopotnia Wielka (715 m)  >> >> Hala Miziowej (1330 m)
  2. Hala Miziowej (1330 m) >>   GSB>> Palenica (1343 m)
  3. Palenica (1343 m) >> GSB >> Hala Rysianka (1322 m)
  4. Hala Rysianka (1322 m)  >> >> Sopotnia Wielka Kolonia (788 m)
  5. Sopotnia Wielka Kolonia (788 m) >> asfaltem >>  Sopotnia Wielka (715 m)


Warunki pogodowe:
  • Temperatura około -1 do -3 C (odczuwalna, że względu na silny wiatr trochę niższa)
  • zachmurzenie zmienne. na trasie generalnie brak, ale nad Pilskiem 100% non stop. Pilskie chmury zasłaniały nam słońce przez większą część trasy.
  • bez opadów
  • dający się we znaki halny

Z domu wyjeżdżamy o 6:00 rano by przed świtem dotrzeć do punktu startowego naszej wycieczki. Jedziemy przez Porąbkę, Tresną, Rychwałd i Sopotnię Małą.

Cel podróży, Sopotnię Wielką, osiągamy około 7:00.

O 7:25 jesteśmy gotowi do drogi i do zrobienia pamiątkowego zdjęcia z początku trasy.

Ekipa gotowa do drogi. Jak zwykle brak na zdjęciu fotografa :-)

Początkowo szlak jest bardzo nieciekawy a wręcz nudny, co objawia się pewnym  niezadowoleniem ekipy :-)
Od czasu do czasu widoczne na nim były ślady poprzedniego halnego, czyli leżące w poprzek, nieposprzątane jeszcze drzewa.

Pozostałości świątecznego Halnego

Znużenie monotonnością trasy objawia się nie tylko niezadowoleniem ekipy ale również jej rozciągnięciem na trasie.

Peleton czekający na marudera...

Około godziny 8 słońce zaczyna nieśmiało oświetlać otaczające nas szczyty.

Mamy wrażenie, że pomimo zapowiedzi halnego pogoda się stabilizuje i będziemy mogli zrealizować pierwotny plan wycieczki czyli zarówno wejście na Pilsko jak i zdobycie Palenicy. Ten fakt troszkę dodaje skrzydeł ekipie, jednak jak się okaże później naprawdę skrzydeł doda jej zupełnie coś innego i nie będzie to Red Bull.

Wzgórza na północny zachód od naszej trasy powoli oświetlane zostają przez wschodzące słońce.

Niestety nasza ścieżka/droga jest wykorzystywana nie tylko przez nas. Stanowi ona również doskonałą trasę dla spływającego z góry potoku co powoduje kolejne objawy niezadowolenia w ekipie, twierdzącej, że "...miała być górska wyprawa zimowa a nie spływ kajakowy..."

Płynie sobie potoczek ....

Około 8:35 w końcu docieramy do pierwszych objawów zimy... Dochodzimy bowiem do poprzecznej leśnej drogi, biegnącej na otwartym terenie, którą skręcamy w prawo.
Droga częściowo przykryta jest śniegiem.

Dochodząc do poprzecznej leśnej drogi, skręcamy w prawo.
W końcu śnieg...

Prócz śniegu ten odcinek trasy daje nam również sposobność ujrzenia czegokolwiek oprócz drzew rosnących wokół ścieżki.

Widok w kierunku Sopotni

Niestety, drzewa na otwartym terenie nie były w stanie oprzeć się świątecznemu halnemu co objawia się leżącymi w poprzek trasy pniami.

Leżące w poprzek konary zmuszają nas do dodatkowych ćwiczeń fizycznych.
Ślady halnego...
Członek ekipy w natarciu na konar....

Po pokonaniu pułapek "technicznych" około 9:00 znów wchodzimy do lasu. Niestety, powoli zaczyna dmuchać wiatr i trzeba przyznać, że jego podmuchy nasilają się z minuty na minutę i oczywiście, z każdym metrem wzrostu wysokości.

Znów w lesie.

Po około 15 minutach docieramy do rozdroża, gdzie dochodzi do nas szlak czarny. Jest to też pierwsze miejsce gdzie spotykamy innego turystę, idącego właśnie tym szlakiem. Okazuje się, że na szlaku czarnym również znajduje się cała masa powalonych drzew.
Wiatr wieje już na tyle mocno, że widzimy jak powoli wraz z korzeniami pochyla się drzewo, do którego przymocowane są drogowskazy. To już nie są żarty.

Korzenie drzewa na którym są te drogowskazy podnosiły się około 40cm w miarę nasilania się podmuchów.

Powoli zaczyna nam świtać myśl aby zrezygnować z wejścia na Pilsko. Choć z drugiej strony wyglądało stąd tak pięknie w promieniach przebijającego się przez chmury słońca.

Pilsko

Silnie wiejący wiejący wiatr stanowił, jak się okazuje, najlepszy impuls dla ekipy. Dzieciaki od tego momentu naprawdę dziarsko maszerowały i przestały marudzić. Chyba widok powalonych poprzednim halnym drzew, oraz skrzypienie wyginanych obecnym wiatrem drzew spowodowały w nich chęć jak najszybszego wyjścia z lasu.

Maszerujemy więc dalej omijając po drodze różne przeszkody jak zaspy śnieżne czy po prostu ukryte pod śniegiem potoki wody.

Na ścieżce około 15cm wody pod śniegiem. Omijamy więc te przeszkodę trawersując górą. 

W końcu o 9:40 wychodzimy na Halę Jodłowcową witającą nas pięknie świecącym słońcem i piekielnie wiejącym wiatrem.

Hala Jodłowcowa

Wciągamy więc głęboko powietrze jak przed skokiem do głębokiej wody i... wchodzimy na otwartą przestrzeń. Maszerujemy szybko mijając po drodze drogowskazy do bazy namiotowej na Hali Górowej. Peleton znów się nam lekko rozciągnął. Jak widać maruderzy prą do przodu gdy pozostała część ekipy nadal idzie swoim równym tempem, co spowodowało przetasowanie na trasie.

Zmiany w peletonie widoczne przy wyjściu z Hali Jodłowcowej.

Po około 10 minutach opuszczamy Hale Jodłowcową i znów wchodzimy do lasu. Kolejny otwarty teren to będzie już Hala Miziowa.
Ekipa spręża się więc i maszeruje przed siebie mając już nadzieję na szybkie dotarcie do schroniska.

Znów w lesie.

Po drodze w ścieżce mijamy ładne odsłonięcie, średnio i gruboławicowego w tym miejscu fliszu.

Piaskowce flisz karpackiego

W końcu około 10:15 docieramy do końca lasu i wychodzimy na Halę Miziową.

Hala Miziowa

Brniemy dalej po śniegu (czasami nie "po" ale "w" śniegu) a każdy przebyty metr zbliża nas do zasłużonego wypoczynku.
Dochodzimy do tablicy znaków, gdzie miedzy innymi widoczny jest drogowskaz ze szlakiem czerwonym. Nie spodziewaliśmy się wtedy jeszcze, że będziemy znów koło niej przechodzili, kierując się szlakiem czerwonym na Halę Rysiankę.

Patrz siostrzyczko, tam jest schronisko...

W końcu odsłania sie przed nami wymarzony widok. Schronisko będące nie tylko w zasięgu wzroku, ale prawie że i ręki...:-)

Schronisko na Hali Miziowej
A tak wygląda z bliższa.

Około 10:30 docieramy w końcu do schroniska.

Wokół roi się od narciarzy.  Pomimo średnio sprzyjających warunków narciarzy jest pod Pilskiem sporo. Oni również głównie tworzą ruch w schronisku. Turystów spieszonych można było tu policzyć na palcach jednej ręki.

W schronisku zatrzymujemy się na około 30 minut. W końcu trzeba się troszkę ogrzać, posilić i omówić dalsze plany wycieczki. Najważniejsze w tym przypadku jest to ostatnie.

Biorąc pod uwagę czas dojścia z Sopotni do Hali Miziowej (3 godziny, czyli idziemy wyjątkowo wolno) szalejący wiatr, stałe 100% zachmurzenie na Pilsku  (czyli brak widoczności co dla nas oznacza możliwość zabłądzenia, gdyż nigdy jeszcze nie szedłem słowackim szlakiem niebieskim) postanawiamy kontynuować wycieczkę szlakiem czerwonym. Rezygnujemy więc z zimowego wejścia na Pilsko w 2013 roku. Oczywiście spróbujemy w 2014.

Około 11:00 upuszczamy schronisko i wyruszamy szlakiem czerwonym w kierunku Palenicy, Trzech Kopców i Rysianki.

Hala Miziowa. Szlak czerwony na Rysiankę
Żegnamy się z Hala Miziową

Śniegu na hali sporo. Co chwila któreś z nas wpada po kolana a nawet głębiej:-) Przejście przez Halę Miziową i Cebulową stanowi nie lada wyzwanie.

Wyjdzie sama czy trzeba będzie wyciągać?

W końcu wychodzimy "na prostą" czyli na przesiekę graniczną, która praktycznie dochodzimy aż do Palenicy a nawet dalej. Po drodze mijamy Munczolik....

Taka to szeroką autostradą prowadzi czerwony szlak. Gdzieś tu jest granica Polsko-Słowacka

i docieramy do granicy lasu z widokiem na Halę i Przełęcz Cudzichową (1300m) rozdzielającą Munczolik (1356m) i Palenicę (1343m), szczyty należące do 10 najwyższych szczytów polskich beskidów.

Przełęcz Cudzichowa

Radośnie maszerujemy więc z górki. Oczywiście coś za coś. Trzeba będzie później się wdrapać te 50m na Palenicę. Ale cóż to dla nas, za to na razie mamy z górki...

Niestety, jak łatwo można było przewidzieć, radość trwa krótko. Szybko docieramy do miejsca w którym widoczne staje się....dłuuuugie podejście. Zaczynamy się więc wdrapywać, oczywiście od czasu do czasu wpadając po pas w śnieg...

Koniec żartów. Podejście na Palenicę przed nami...

Hala jest dość przyzwoicie zasypana śniegiem o czym świadczą między innymi zasypane słupki graniczne.

Wskaźnik głębokości pokrywy śnieżnej :-)
Czyżby ostatnia prosta przed szczytem?
Ostatni łuk..

O 12:30 zdobywamy szczyt Palenicy (BRTS po słowacku). Niestety nasi zapomnieli o tabliczce z nazwą.
W tym wypadku Słowacy lepiej zadbali o oznaczenie szczytu.

Palenica po słowacku
Zdobywcy

Po zdobyciu Palenicy (celu wycieczki) można by powiedzieć rozpoczynamy powrót do domu. Ruszamy więc naszą autostrada w kierunku Rysianki.

Trasa z Palenicy na Rysiankę.

Po godzinie marszu dochodzimy do Hali Rysianka. Hala "niestety" jest duża co oznacza, że samo dotarcie do granicy hali nie oznacza, że jesteśmy już w schronisku. Do schroniska trzeba jeszcze dobrnąć przez bielusieńki śnieg.

Hala Rysianka

uff jeszcze tylko 10 minut...
Już widać schronisko...

Docierając do Schroniska na Hali Rysianka nie zapominamy oczywiście skąd przyszliśmy. Tak przyjemnie obejrzeć się wstecz i zobaczyć jaki kawał drogi mamy za sobą.

 Rzut oka wstecz. Widoczne (od najbliższego) szczyty: Trzy Kopce, Palenica, Munczolik i oczywiście w chmurach Pilsko.
Hala Rysianka. Widok od strony schroniska. Widać również Trzy Kopce, Palenicę, Pilsko i daleko na horyzoncie Babią Górę.

Około 14 docieramy do schroniska, gdzie spędzamy kolejne pół godziny odpoczywając i się posilając.

O 14:30 wyruszamy na ostatni etap wycieczki. Powrót do samochodu.

Drogowskazy przy schronisku na Rysiance. Niebieski z lewej na dole to nasz...

Zejście niebieskim szlakiem w kierunku Sopotni początkowo (na hali) jest łagodne, by stać się strome po wejściu do lasu.

Zejście szlakiem niebieskim. Trakt szeroki i stromy.

Szlak niebieski ma swoją nieoficjalną opcję. 
Otóż w pewnym miejscu szlak odbija w lewo. jednak wszyscy schodzący idą prosto przecinką, na skróty. Trasa bardzo stroma ale dużo krótsza od tej oficjalnej i dość powszechnie używana. Na drodze poniżej widać sporo ręcznie pisanych "drogowskazów" prowadzących tędy z Sopotni na Rysiankę.

Tutaj szlak ucieka w lewo trawersując zbocze.

A tak wygląda wersja "na krechę". Bardzo stromo ale krótko. Jak widać po śladach, ta wersja jest bardziej uczęszczana od tej oficjalnej.

Schodzimy więc skrótem, oczywiście uważając bacznie pod nogi i podpierając się kijkami (zejście jest naprawdę strome, a pod płytką tutaj już warstwą śniegu, znajdują się różnej wielkości ostre kamienie).
Po kilku minutach dochodzimy do drogi,  na której skręcamy w prawo, w dół.

Po lekkim złagodzeniu zejścia dochodzimy do drogi.
Nasze zejście widziane z dołu.

To jest ta sama droga, od której rano wyruszyliśmy na trasę szlakiem zielonym. Przy niej więc czeka na nas samochód, stojąc sobie spokojnie gdzieś tam w dolinie potoku Sopotnia Wielka w miejscowości o tej samej nazwie.

Nasz droga, prowadząca już prosto do samochodu.
Potok Sopotnia Wielka

Maszerujemy więc nasza drogą, która raz wita nas asfaltem a raz znów lodem.

cześć asfaltowa naszej drogi..
i część lodowa...

Po drodze obserwujemy sobie dolinę. Od czasu do czasu zauważając różnie ciekawostki, jak prawo czy lewobrzeżne dopływy oraz odsłonięcia piaskowców fliszowych.

Grube i średnie ławice piaskowca fliszowego,

Widoczne są również różne elementy infrastruktury hydrologicznej, technicznej.

Przegroda na potoku
Zapora na prawobrzeżnym dopływie potoku Sopotnia Wielka (potoku Cebula?)
sztuczne kaskady na lewobrzeżnym dopływie potoku Sopotnia Wielka
Potok Sopotnia Wielka tuż przed pierwszymi domami w Sopotni Wielkiej Kolonii.

Około 16 docieramy do pierwszych zabudowań w Sopotni Wielkiej Kolonii. Przed nami jednak nadal jeszcze kilka kilometrów marszu, najpierw do końca szlaku niebieskiego, a potem jeszcze około 1,5km do szlaku zielonego, przy którym zostawiliśmy rano samochód

Pierwsze zabudowania w Sopotni Wielkiej Kolonii

Po pół godzinie, o 16:30, już po ciemku, docieramy do samochodu.

Koniec trasy. Wokół już ciemno.


Szczegóły trasy na szlaki.net.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz