piątek, 20 grudnia 2013

Zimowa wyprawa do źródeł Królowej rzek polskich - Wisły [15/12/2013]

Wisła, królowa polskich rzek (1047 km długości) ma swoje źródła na Baraniej Górze. W ramach rodzinnego poznawania kraju i wycieczek górskich postanowiłem pokazać dzieciakom jedno z jej źródeł a mianowicie Potok Biała Wisełka, a przy okazji pokazać im plusy i minusy zimowej, górskiej wędrówki.

Trasa:

Wisła Czarne Fojtula (561m)  >> >> Barana Góra (1220m)
Barana Góra (1220m) >> >> Schronisko na Przysłopie pod Baranią Górą (967 m)
Schronisko na Przysłopie pod Baranią Górą (967m) >> >> Czarna Wisełka Piłka (786 m)
Czarna Wisełka Piłka (786 m) >> >> Wisła Czarne Zapora/Skrzyżowanie (557 m)
Wisła Czarne Zapora/Skrzyżowanie (557 m) >> asfaltem >> Wisła Czarne Fojtula (561m).

Warunki pogodowe:
  • Temperatura około -3C
  • zachmurzenie 100%
  • bez opadów
  • bezwietrznie


Pobudka, jak zwykle w wypadku zimowych wycieczek beskidzkich, o 5:00 rano.
Wszyscy uczestnicy oczywiście "radośnie" wstali i o godzinie 6:00 już siedzieliśmy w samochodzie ruszając w kierunku Wisły.

Po drodze mijamy Bielsko i Szczyrk (gdzie obserwujemy pracujące pełną parą agregaty naśnieżające stoki narciarskie). Po około godzinie i 20 minutach docieramy do celu, czyli początku szlaku... czarnego.

Po krótkiej naradzie, czy zaczynamy podejście szlakiem niebieskim a zejście czarnym, czy też może zaczynamy czarnym a zejdziemy niebieskim, decydujemy się na wariant pierwszy. Podjeżdżamy więc jeszcze 2 km do parkingu w Wiśle-Czarne Fojtule. Samochód zatrzymujemy na dużym parkingu, naprzeciwko budynku należącego do oddziału OSP w Wiśle.

OSP Wisła-Czarne, gdzie zostawiamy samochód i rozpoczynamy wycieczkę

Tutaj wskakujemy w obuwie terenowe, kontrolujemy ostatni raz zawartość plecaków, robimy pierwsze zdjęcia i ...jakieś 10 minut później wydaje się nam, że jesteśmy gotowi do drogi...
  
Wisła-Czarne - Parking i pawilony handlowe. Tutaj większość turystów zostawia samochody wyruszając szlakiem niebieskim

Standardowo robię dzieciakom pamiątkowe zdjęcie z początku trasy...i na tym zdjęciu widać doskonale o czym zapomnieliśmy.

Zbiórka przed trasą.

Tak, zgadliście - nie mamy zimowych gwiazdek na kijkach. Zostały w samochodzie. Ten błąd zemści się na nas później.

Dla jasności: stuptutów nie mieliśmy z założenia, gdyż nie zdążyliśmy się zdecydować jakie kupić, ale to akurat był mniejszy problem na tej wycieczce.

Tak przygotowani, z zapasami jedzenia, picia i bez gwiazdek, wyruszamy w drogę około godziny 7:40 wchodząc w dolinę wyrzeźbioną przez Białą Wisełkę.

Po około 5 minutach marszu dochodzimy do charakterystycznej lodowej rzeźby widocznej na poniższym zdjęciu.

Któryś z właścicieli pawilonów handlowych wężem nawadnia jedną z choinek tworząc w ten sposób widoczną na fotografii lodową rzeźbę.

Ruszamy dalej w drogę podziwiając widoczne na kolejnej fotografii warstwy fliszu Karpackiego odsłoniętego dzięki działalności erozyjnej Białej Wisełki.

Odsłonięcie Fliszu Karpackiego w lewym brzegi Białej Wisełki.

Podziwiając działalność erozyjną potoku idziemy dziarsko z górę dolinki, aż o 8:25 dochodzimy do rozwidlenia, na którym nasz szlak skręca w prawo.

Jest to jednocześnie pierwsze miejsce informujące nas, że naprawdę idziemy na Baranią Górę (niestety początek szlaku na przystanku PKS w Wiśle ogranicza się do ...typowego niebieskiego kółeczka w białej obwódce, bez jakiejkolwiek informacji co to za szlak, gdzie prowadzi i jaki jest przewidywany czas jego przejścia).

Zmiana kierunku, za potokiem skręcamy w prawo, o czym na szczęście bardzo skutecznie ostrzegają nas namalowane tutaj z wyjątkowa dbałością o turystę szlaki.
Pierwsza tabliczka informująca nas, że idziemy w dobrym kierunku :-)

Skręcamy więc potulnie w prawo zauważając równocześnie, że zwiększyła się nam grubość pokrywy śnieżnej, co nikogo dziwić nie powinno, gdyż jak widać na powyższym zdjęciu, samochody się tutaj już raczej nie zapuszczały a skrętu strzegą dodatkowo zwały zepchniętego tu przez pług śniegu.

Lodowe okapy widoczne z lewej strony ścieżki.

Humory nadal nam dopisują, choć zaczynamy powoli zauważać brak nieszczęsnych gwiazdek na kijkach. Sprawa, jak zapewne się domyślacie jest bardzo prosta. Kijki wbijają się nam już w śnieg na głębokość 20-30cm co jest powodem, że zaczynają nam bardziej przeszkadzać niż pomagać...

Po jakimś czasie (8:38) walki ze śniegiem i kijkami dochodzimy do Wodospadu: Kaskady Rodło na Białej Wisełce.

Wodospad Kaskady Rodło na Białej Wisełce

Tutaj postanawiamy posilić się paroma kostkami czekolady i po krótkim marudzeniu na temat pogody, śniegu i braku słońca ruszamy w dalsza drogę brnąc w coraz głębszej pokrywie śnieżnej...

Śnieg ładnie wygląda, niestety nie pomaga w marszu..:-)

Nadchodzi moment, w którym decydujemy się złożyć kijki i przypiąć je do plecaków. Ich pomoc w marszu jest już bardzo kontrowersyjna, a tak naprawdę mocno już nam przeszkadzają. Oczywiście od tego momentu, niestety, nie mamy już dodatkowych punktów podparcia, pomocnych przy utrzymywaniu równowagi, co oczywiście nie przeszkadza nam w dalszym marszu. W końcu Barania Góra nadal przed nami.

O 9:30 dochodzimy w okolice źródeł Białej Wisełki a właściwie do miejsca, w którym opuszcza on teren Rezerwatu Barania Góra, co ukazuje nam uwieczniona na poniższej fotografii tablica.

No to w tej okolicy bierze początek nasza Wisła....

Gdzieś tam powyżej są właśnie jej źródła...

Po około 4 minutach marszu napotykamy tablicę informująca nas, że znajdujemy się na terenie Rezerwatu Barania Góra (~380 ha) , nie zwróciliśmy początkowo uwagi na inne ostrzeżenie, a mianowicie o pozostawionych tu bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka przewróconych drzewach.

Tablica informująca o wejściu na teren rezerwatu

Szybko przekonaliśmy się co to oznacza.
Otóż oznacza to potrzebę obejścia drzew leżących w poprzek szlaku, a jest ich naprawdę dużo. Latem to nie problem, ale zimą oznacza potrzebę brnięcia w zupełnie nieudeptanym śniegu sięgającym miejscami już prawie do połowy ud.
Zabawa przednia, ale niestety czasochłonna i trochę niebezpieczna. Pełno tu sterczących z ziemi ostrych, połamanych fragmentów gałęzi, które potrafią być niebezpieczne w wypadku wywrotki.

W wypadku wielu innych rezerwatów po prostu wycinane są fragmenty drzew leżących w poprzek ścieżki, co ułatwia turystom przejście.
Nie jestem przyrodnikiem nie będę więc oceniał, które rozwiązanie jest lepsze.

Takich powalonych drzew na tym odcinku szlaku jest pełno
Nadal biało, nadal pochmurnie ale i na szczęście, nadal bezwietrznie.
Takich ładnie oblodzonych gałązek na szlaku spotykamy wiele.

Około 10:45 wychodzimy na ostatnią prostą przed Barania Górą.

Początek "ostatniej prostej"

10 minut później zdobywamy szczyt ze słynną wieżą widokową.

Tablica informująca, że jesteśmy na szczycie Baraniej Góry

Dzisiejsza aura umożliwiła nam raczej podziwianie samej wieży, niż panoram Beskidów Śląskiego, Żywieckiego, Małego czy Śląsko–Morawskiego o Tartach że nie wspomnę, co też skwapliwie uczyniliśmy.

Barania Góra - wieża widokowa
Tak mniej więcej to wygląda na szczycie. Musicie przyznać, że te lodowe igiełki dodają budowli uroku.

Optymizm tablicy "sudeckiej" rozłożył nas na łopatki...

Optymizm oraz wyobraźnia nie zna granic....

Po zwiedzeniu wieży oraz obejrzeniu oczyma wyobraźni panoram otaczających nas szczytów postanawiamy iść dalej w kierunku schroniska. Zmieniamy więc szlak na czerwony i wyruszamy w dalszą drogę.

Jeszcze tylko pożegnalny rzut okiem na zamgloną wieżę...

Jakby chcieli powiedzieć "Koniec zdjęć. Chodźmy już bo zimno się robi."
Wieża w pełnej okazałości

Po około 10 minutach (11:16) dochodzimy do odgałęzienia czarnego szlaku do Kamesznicy.
My jednak uparcie idziemy zgodnie z planem - na Przysłop.


Muszę przyspieszyć, bo mnie jeszcze młodsze pokolenie w lesie zgubi....

...a w oddali majaczą jakieś cienie we mgle....
Rezerwat rezerwatem ale pamiątkowe zdjęcie z pięknie rozwiniętym systemem korzeniowym musi być...

Po godzinie marszu (12:14) dochodzimy do Schroniska PTTK na Przysłopie. Akurat w sam raz aby posilić się przygotowanymi w domu kanapkami i popić to ciepłą herbata i kawą...

Schronisko PTTK na Polanie Przysłop (967m)

Po około półgodzinnej przerwie wyruszamy w dalszą wędrówkę, czerwonym szlakiem w kierunku Kubalonki.

Drogowskazy na Przysłopie
Schronisko PTTK na Polanie Przysłop (967m)

Wędrujemy (a właściwie to wracamy już niestety powoli do domu...).
Przypominają nam o tym znaki na kolejnym rozdrożu. Docieramy mianowicie do początku czarnego szlaku, prowadzącego już prosto do Wisły Czarne, do zapory.

Początek szlaku czarnego.

To niestety nie jest najprzyjemniejszy odcinek trasy. Prowadzi on prawie cały czas szeroką, piekielnie oblodzoną drogą, doliną Czarnej Wisełki.


Dolina Czarnej Wisełki.

Około 14:20, czyli po mniej więcej 1h i 15 minutach marszu dochodzimy do zalewu (Jeziora Czerniańskiego).

Wisła Czarne Zapora (wg książeczki GOT Wisła Czarne skrzyżowanie)

Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo a nie jak pokazuje nam szlak, w lewo.

Skrzyżowanie ulic Czarna Wisełka i Czarne

Idziemy około 2km asfaltem i dochodzimy do strażnicy, przed którą zostawiliśmy rano samochód.

Teraz, z bagażem nowych doświadczeń i kolejną pieczątką w książeczce GOT, przed nami już tylko powrót do domu.


Szczegóły trasy na szlaki.net.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz